sobota, 6 kwietnia 2019

Moje fit zmagania

Za ten post zabierałam się już od dłuższego czasu. W pierwszej części  poznaliście mnie jako Mamę i kucharkę(KLIK) Teraz pokazuję siebie z innej strony – jako kobietę. Dziś chciałabym Wam napisać coś więcej o tym co robię poza kuchnią, opieką nad Nadunią i obowiązkami domowymi. Nie chcę Wam niczego narzucać, chcę tylko pokazać, że sport to zdrowie. Nie ma ludzi idealnych - bynajmniej ja do ideałów nie należę. 



Jakiś czas temu zakiełkowała we mnie aktywność fizyczna. Już przed ciążą starałam się być aktywna, ale tylko z tak zwanego ,,doskoku”. A to wpadła jakaś zumba, a to rower czy spacer. W ciąży pracowałam do 8 miesiąca i zostawały mi tylko od czasu do czasu spacery. Jakoś specjalnie nie miałam czasu na jakikolwiek sport. Wiadomo po ciąży ciało zmienia się niewyobrażalnie. Przytyłam 22 kg. Wszyscy mi mówili ,,E tam co się martwisz, urodzisz wszystko zgubisz”. No i co urodziłam i same spadło tylko 6 kilogramów . Wiadomo zapatrzona byłam na swój mały cud ale tak niewyobrażalnie strasznie denerwował mnie mój brzuch, nogi, ogólnie całe ciało. Dokładnie 21 września 2016 na mojej drodze ponownie pojawiła się Ewa Chodakowska.



 Odpaliłam słynny Skalpel i wytrzymałam 10 minut. Myślałam, że umrę na tej macie. Z natury jestem uparta i jak sobie coś postanowię, to dążę do tego aby to zrobić. Codziennie piłowałam ten skalpel aż w końcu zrobiłam cały. Zaczęłam też wprowadzać inne treningi i patrzeć na to co jem. Pokochałam jaglanki, owsianki i omlety. :-) Najwięcej osiągnęłam gdy w lutym 2017 roku Ewka zrobiła wyzwanie do lata. Widząc zmieniające się ciało, ogrom pewności siebie, uśmiechu i radości z dnia codziennego sprawiało, że ćwiczenia miały sens. Pamiętam jak dziś, że moim postanowieniem było z powrotem zapiąć się w letniej sukience sprzed ciąży. Okazało się, że nie dość że się dopinam, to jest jeszcze luz.  Często po nieprzespanych nocach odpalałam rano trening i w magiczny sposób wracała energia, odchodziło zmęczenie. Bywały też dni, że na nic nie miałam ochoty – wtedy po prostu odpoczywałam. Każdy jest tylko człowiekiem. W październiku 2017 roku wróciłam do pracy. Pracuję jako doradca klienta w banku. Ukończyłam również studia z bankowości. Kilka godzin za biurkiem sprawia, że aż chce się ćwiczyć. Trenuję do tej pory (raz mniej raz więcej) ale staram się robić to systematycznie. Trenując tak wiele zmienia się w naszych głowach, podejściu do życia. Teraz wiem, że nie ma niemożliwego. Zawsze sobie potarzam ,,Boże daj nam zdrowie, resztę zrobię sama”. Nie dążę do figury modelki, czy kratki na brzuchu. Ćwiczę, żeby czuć się lepiej! Jakiś czas temu miałam problem z kręgosłupem. Dopiero po tym zdarzeniu wiem jak ważne jest zdrowie, jak cenne i kruche. Tylko ten, kto odważy się coś zmienić wie ile pracy i wysiłku trzeba w to włożyć. Po pewnym czasie ćwiczeniami zaraziłam również swojego Przemka. Początkowo tylko się przyglądał, twierdząc, że treningi są proste. Dopiero jak spróbował to stwierdził, że już tak łatwo z tą Ewką ćwiczyć nie jest :-) Ważne jest aby robić to systematycznie. Nie ważne czy zrobisz 2,3 czy 6 treningów. Ważne, że się ruszasz, że chcesz! Zdjęcia były robione w 2018 roku w sierpniu. Teraz sądzę, że moja forma jeszcze się poprawiła. Ale wiadomo raz jest lepiej, raz gorzej. I nie winię siebie za to, że zjem kaloryczne ciasto czy frytki. Wszystko jest dla ludzi!













Każdy ma jakąś swoją drogę! A więc zakładaj buty i pokonaj swoją jak najlepiej! Tylko pamiętaj to jest Twoja droga! Ty po niej idziesz! Nie ważne czy dajesz trzy kroki do przodu, a dwa do tyłu ale idziesz! 



* Za piękne sportowe zdjęcia dziękuję Marcie Suszyńskiej (Marta Suszyńska Photography - na Fb)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz